I wreszcie nadeszła zima. Niestety nie ta upragniona, biała, świąteczna, jak w piosence „White Christmas”. Ale nie ma co zawieszać się na wszechobecnej zgniliźnie, tylko czym prędzej trzeba poprawić sobie humor. A ja to zrobiłam standardowo – aktywnie!
Po ciężkich kilku dniach w pracy w pracy najlepiej relaksuję się na siłowni. kardio, Intensywne ćwiczenia, później stretching, a na samym końcu moja ulubiona, ukochana, ciepła sauna. Zwykle trudno poprzestać mi na jednym razie, z resztą pogoda nie sprzyja, więc tego dnia przedłużyłam sobie pobyt w mojej małej krainie ciepła. O trzy razy jak należy.
Kiedy tak wygrzewałam się w saunie i czerpałam z każdej chwili rozmyślając o tym, jak wspaniale mają teraz wszyscy moi znajomi, którzy wyjechali na wakacje na Karaiby, albo inne Malediwy, do sauny wszedł tutejszy Siłacz. Rzucił nieśmiałe „hej” i usiadł naprzeciwko mnie. Z odzieży miał na sobie oczywiście jedynie ręcznik, ale nie to przykuło moją uwagę. Wszedł do sauny w okularach! Starałam się powstrzymać i z niczym nie wypalić, próbowałam nawet wrócić myślami na Malediwy. Niestety moje skrzywienie zawodowe po raz kolejny ze mną wygrało.
– Przepraszam, że spytam tak prosto z mostu, ale… Nie szkoda Ci tych okularów? Wiesz, pod wpływem ciepła tworzywo w oprawie może się rozciągnąć, soczewek też szkoda, powłoka antyrefleksyjna może się złuszczyć. Może się wtrącam, ale jestem optykiem i osobiście uważam, że do sauny lepiej zdjąć okulary.
Siłacz spojrzał na mnie wymownie, jakby miał już przygotowaną odpowiedź i powiedział:
– Moje się nie zniszczą. To są okulary progresywne i kosztowały 1500zł. Muszą być dobre. Już drugi raz jestem w nich w saunie i jakoś nic się nie stało.
„Póki co…” dodałam w myślach.
Moi drodzy, ważna informacja dla Was wszystkich. Powłoki antyrefleksyjne są różne, zdarzają się lepsze i gorsze. Mają jednak wspólną cechę – są bardzo wrażliwe na wysoką temperaturę – absolutnie wszystkie! W efekcie mogą się łuszczyć, a tym samym szybko zniszczyć. Z samymi soczewkami i oprawkami jest podobnie. Ze względu na funkcję można kupić takie za 50 zł, albo nawet za kilka tysięcy. Niestety cena nie jest informacją o odporności, nawet najdroższe okulary nie są niezniszczalne. Siłacz z siłowni pewnego dnia zdziwi się, że okulary za 1500 zł tak szybko się zniszczyły i na pewno nie będzie zadowolony. Kto wie, może wspomni wtedy moja słowa.
Jaki z tego wniosek? Nawet takie okulary, na które wydaliście ponad 4000 zł, nie będą zbyt długo przydatne, jeśli nie będziecie o nie dbać. Szanujcie swoje patrzałki, bo to Wasze drugie oczy!
Życzę Wam dobrego tygodnia i radosnych, spokojnych świąt Bożego Narodzenia. Spędźcie je w rodzinnym gronie.
Pozdrawiam,
Ania
Autor: Anna Pacholak